Za niedługo wracam do Turynu na ostatni w moim życiu semestr studiów. Studia medyczne w na Uniwersytecie Turyńskim trwają 11 semestrów, czyli 5.5 roku. Zdecydowałam się wyjechać na 5 rok do Zurychu na Erasmusa (a właściwie pandemia zadecydowała za mnie gdyż trakcie pandemii niemal wszystkie wyjazdy zostały odwołane, zatem była to dla mnie jedyna możliwość zdobycia takiego doświadczenia).

Untitled

Po zakończonym erasmusie czeka mnie jedynie ostatni semestr na 6 roku, obrona pracy magisterskiej, 3 miesięczny staż i oficjalne odebranie dyplomu w Turynie. Mam wrażenie, że od czasu pandemii nic nie było “normalne”. Moje doświadczenie studiowania zostało właściwie pogrzebane wraz z wybuchem pandemii we Włoszech i chyba nigdy się z tym nie pogodzę. Przez pandemię i opieszałość mojego uniwersytetu wyjechałam do Niemiec ‣ ponieważ mój uni całkowicie poległ w organizacji praktyk. Zajęcia online pozwoliły mi pracować na oddziale i instytucie badawczym na 4 roku w Niemczech. Następnie 5 rok spędziłam na Erasmusie w Szwajcarii na UZH Dostałam się na Erasmusa do Szwajcarii (Universität Zürich). Teraz z nieco dziwnym uczuciem wracam do post-pandemicznych Włoch.

Ostatni raz o przyjeździe do Włoch pisałam aż 5 lat temu Pierwsze (i szczere) wrażenia po przyjeździe do Włoch oraz ‣ . Swoją drogą zatoczyłam w pewnym sensie pełne koło - założyłam instagrama gdyż chciałam się podzielić informacjami o studiach we Włoszech i trudnymi początkami, żeby ułatwić tę drogę innym. Chciałam napisać o szkołach letnich, o praktykach bo też kiedyś nie miałam pojęcia jak zacząć. Teraz wracam i wiem dokładnie jak wszystko zakończyć - tym również chciałabym się podzielić na instagramie. Ten ostatni wyjazd jest słodko-gorzki ponieważ to mój ostatni semestr jako studentka po 3 latach studiów ‣ i 5.5 roku studiów medycznych. Z pewnością mam już dość bycia studentką. Po raz ostatni wracam do Włoch i po raz ostatni będę tutaj mieszkać. Choć wracam z nostalgią, wiem jak poruszać się w tym państwie pysznego i pięknego chaosu, jest to wciąż chaos, który na dłuższą metę jest męczący. Ostatni raz w życiu wynajmuję mieszkanie „studenckie” z przyjaciółką. Ostatni raz, a przynajmniej ostatni na wiele wiele lat wyprowadzam się od swojego partnera. Po tylu latach mam wrażenie, że umiem docenić te małe przyjemności płynące ze studenckiego życia, ale jednocześnie czuję, że czekam też na ten kolejny etap stabilizacji w każdym aspekcie swojego życia.

Kiciuś mimo swoich lat chodził za mną krok i pilnował każdej mojej siatki.

Kiciuś mimo swoich lat chodził za mną krok i pilnował każdej mojej siatki.

Najgorszym elementem każdej wyprowadzki jest bycie z daleka od partnera i zwierząt. Jadąc do Niemiec, Karmel został z moim partnerem w Mediolanie. Teraz zostawiam z nim Kiciusia ze względu na jego stan zdrowia. No i nienawidzę się przeprowadzać… to już moja 9 przeprowadzka i mam ich już serdecznie dość. Owszem, nic mnie tak nie nauczyło minimalizmu, ale zawsze jak idę do nowego mieszkania obwieszona siatami odliczam każdą sekundę aż w końcu będę u siebie.